Jan Kondrak śpiewał z młodzieżą w "Strzesze" |
Jak mówi - zaczął śpiewać zanim nauczył się mówić. Z Janem Kondrakiem, kompozytorem i wokalistą, jednym z liderów Lubelskiej Federacji Bardów rozmawiają uczestnicy warsztatów dziennikarskich.
Śpiewanie było dla wokalisty tak naturalne, jak oddychanie. - W dzieciństwie pracując w polu, śpiewałem, żeby nie zwariować z bólu kręgosłupa. Zupełnie jak murzyńskie dzieci gdzieś na plantacjach bawełny - wspomina kompozytor.
Zainteresowania Jana Kondraka można, jak sam mówi, prześledzić obserwując to, co działo się podczas warsztatów w "Strzesze". - Podczas zajęć uczestnicy mieli za zadanie napisać piosenkę, tekst i melodię. Ale nie tylko to, mieli napisać tak, by potem móc ją zaśpiewać, bo piosenka składa się z trzech elementów: słów, melodii i właśnie wykonania. I podczas warsztatów zajmowaliśmy się tworzeniem utworu od początku do końca - opowiadał kompozytor.
Co powstaje pierwsze - tekst, czy muzyka? - pytali młodzi dziennikarze. - To zależy. Bywają słowa, które aż domagają się napisania muzyki. Tak jest w przypadku twórczości choćby Wisławy Szymborskiej. Powstało w ten sposób wiele piosenek. Poezja śpiewana jest właśnie wtedy, gdy najpierw jest poetycki tekst, a potem muzyka. Inaczej jest w przypadku muzyki tanecznej. Jeśli piosenka ma nas rozbawić, uchachać, to wtedy z reguły powstaje najpierw muzyka - to ona w pierwszej kolejności dociera do człowieka, do jego nóg i każe się ruszać. Potem pisze się dopiero słowa, niestety często głupie i bałamutne. Większość utworów nie przemawia do rozumu, ale właśnie do stóp - twierdzi Kondrak.
Poleć na: |